czwartek, 24 lipca 2014

Seweryna Szmaglewska "Czarne Stopy"

 
Tytuł: Czarne Stopy
Autor: Seweryna Szmaglewska
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Kategoria: literatura dziecięca, literatura młodzieżowa
Ocena: ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ✰ ✰ ✰






"Zapachniało wakacjami. Ledwo wynieśli z harcówki sprzęt obozowy i zaczęli rozkładać na boisku gimnastycznym, ledwo brezent zaszeleścił i chuchnął na nich swoim wspaniałym zapachem, a słońce przygrzało z góry, przypiekło plecy i głowy, kiedy wstąpiła w nich wielka radość. I niecierpliwość zarazem. Chcieliby już być tam, w Górach Świętokrzyskich, o których tyle ciekawych rzeczy opowiadał im drużynowy."

Na ostatniej zbiórce podeszła do mnie moja zastępowa i powiadomiła, iż mogę mieć otwarty stopień, ale muszę spełnić odpowiednie warunki. Jednym z nich było przeczytanie książki o tematyce harcerskiej - jak dla mnie, nic przyjemniejszego! Choć chciałam wybrać sobie inną lekturę - na przykład "Kamienie na szaniec" - to tylko tą znalazłam u siebie na półce, a w związku z wyjazdami, nie chciałam wypożyczać niczego z biblioteki. I zabrałam się za "Czarne stopy", które chyba z dwa lata - tyle na pewno, jeśli nie więcej - leżały i czekały. Chcę jeszcze zaznaczyć, że dzisiejszy post to właściwie recenzjo-przemyślenia, dużo dodałam od siebie i wyraziłam swoje zdanie nie tylko na temat książki, lecz na temat zastępu i drużyny przedstawionej w niej.
Drużyna harcerska Andrzeja Wróbla wyrusza do lasu w okolice Gór Świętokrzyskich. Dla niektórych, tak, jak dla zastępu Czarnych Stóp, jest to pierwszy obóz. Książka ta opowiada o niezapomnianych przeżyciach chłopców z wakacji - zaczynając od pakowania plecaków, od zbiórki i apelu tuż przed obozem, a kończąc na śmiechach, żartach, łobuzowaniu, harcerskich grach i zwyczajach, pożegnaniach.
Akcja książki ma miejsce jeszcze przed obozem i już wtedy pojawia się problem, i to całkiem poważny. Dzięki temu nie zastaniemy przy lekturze wolno rozwijającej się fabuły i możemy zostać zainteresowaniu już od pierwszych stron.  Wreszcie jednak chłopcom udaje się wyruszyć w trasę i docierają na miejsce. I wówczas obozowy wraz z drużynowym muszą rozwiać kolejne kłopoty i przywrócić chłopców do pionu. Wychowanie kilkunastu rozbrykanych nastolatków nie jest wcale proste, tym bardziej, gdy w grę jeszcze wchodzi tajemnicza postać - Leśne Oko - i pragnie się odkryć jego tajemniczą tożsamość; tym bardziej, gdy w grę wchodzą kradzieże i wcale nieśmieszne żarty...
Andrzej Wróbel jest drużynowym i stawia kontrast postaci obozowego. Oboje mają zupełnie odmienne metody wychowawcze, choć oboje pragną przyjaznej atmosfery w drużynie. Jeden z nich to Andrzej, chłopak spokojny, uwielbiający ciszę i rozmyślania, unika problemów i kłopotów, a wszelkie z nich woli zataić przed resztą, preferuje rozwiązywanie je samemu. Chłopcom nie daje kar fizycznych i na ważne tematy zawsze najpierw dyskutuje z innymi członkami kadry, a następnie stosuje rozmów z młodzieżą. Zaś drugi, obozowy, to osoba, która stosuje bardziej rygorystyczną metodykę wychowania. W przeciwieństwie do drużynowego, on uważa kary fizyczne jako prawidłowe, śledzenie i przeszukiwanie obozowiska jako właściwą metodą rozwiązywania problemów i jest przeciwnikiem spokojnych dyskusji.
Takie dwie kontrastowe metodyki dały mi do myślenia - która jest właśnie tą właściwą. Doszłam do wniosku, że choć Andrzej Wróbel budzi we mnie sympatię, to jednak jego metoda jest mozolna, i mimo że sama, jako harcerka preferuję jego metodę, to znacznie skuteczniejszą oraz efektywną jest ta druha obozowego.
Główną postacią jest Marek. Już od początku sprawia problemy. Nie mówi drużynowemu wszystkiego, a potem jeszcze ucieka. Pewne jest to, że nie ma łatwo. W końcu jednak wyjeżdża na obóz, ale tam łobuzuje. Gdyby tego było mało, namawia innych do sprawiania kłopotów.
W tym momencie można ponownie zestawić Andrzeja wraz z druhem obozowym i porównać ich zachowanie, ich plany na takiego "rodzynka".
Z powodu występowania dużej ilości bohaterów, trudno było mi je spamiętać. Całe szczęście jednak, że każda postać jest wyrazista i posiada wyróżniające ją cechy.
Czarne Stopy nie tylko bawią, lecz i uczą, i jeszcze na pewno zmusiły mnie do refleksji. Dotyczyły one przede wszystkim owych dwóch postaci, ale także i zastanowiłam się, jak ja sama, gdybym była zastępową lub drużynową, zachowałabym się na ich miejscu. Drużynowy i oboźny działają, a tymczasem zastępowy Maciej Osa nie robi żadnego ruchu w stronę utemperowania charakteru Marka oraz innych jego podopiecznych. A właśnie, moim zdaniem, to jemu taka rola przypadła, jako zastępowy to on jest odpowiedzialny za ich zachowanie. W dodatku powinien świecić dla harcerzy przykładem, jako członek kadry, a on tymczasem niczym szczególnym, a tym bardziej dobrym, się nie wykazał. 
Lektura przedstawia również harcerskie zwyczaje i choć dla mnie to nic nowego, to młody harcerz albo i nawet nie-harcerz, na pewno takich rzeczy by nie wiedział. Przede wszystkim tradycja polegająca na zabraniu z ostatniego ogniska poprzedniego obozu nadpaloną gałąź i spalenie jej na trwającym właśnie obozie. Ukazany jest sposób wychowania, życia na obozie, jak to jest, być harcerzem, spać pod namiotem...  
Z książki dowiedziałam się także, że Stefan Żeromski był w Górach Świętokrzyskich.
Seweryna Szmaglewska z pewnością pragnęła, aby lektura "Czarnych Stóp" była przyjemna, lekka i... śmieszna. Przyjemna - jest, lekka - jest. Jednak co do tego ostatniego, to nie jestem pewna. Owszem, autorka opisała wiele zabawnych przygód, a nawet i same niektóre postacie są zabawne, ale przy czytaniu ani razu się nie uśmiałam. Przed zabraniem się za książkę przeczytałam oczywiście recenzje i opinie na jej temat, kiedy to zostałam uprzedzona, że powinnam przygotować chusteczki, bo uśmieję się do łez. W moim przypadku, niestety, ale obyło się i bez nich.


Książka Seweryny Szmaglewskiej pt. "Czarne Stopy" dostarczyła mi kilku przyjemnych godzin w towarzystwie dość dobrej, lekkiej lektury, a mimo to, wzbudziła we mnie także i refleksje. Jestem pewna, że był to dobry wybór - wziąć wreszcie tę pozycję z półki. Was także zachęcam do pójścia do biblioteki albo do wyciągnięcia ręki do regału. Szczególnie polecam lekturę tę chłopcom, bo to o nich właściwie jest ta powieść. Dzięki "Czarnym Stopom" przeżyłam obóz harcerski jeszcze dwa tygodnie przed obozem. Przeniosłam się z Rzymu do Gór Świętokrzyskich.

Jestem bardzo ciekawa, czy wśród Was, są jacyś harcerze! :)

9 komentarzy:

  1. Czytało się kiedyś "Czarne stopy", czytało. ;) Nie była to moja ulubiona powieść (te ulubione zaczytałam na śmierć), ale też i mnie nie znudziła, dotarłam do końca. A harcerstwo znam głównie z takich książek młodzieżowych, mnie do tego nigdy nie ciągnęło, zbyt leniwa jestem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem do końca przekonana do tej książki. Jeszcze się zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ to musi być ciekawa książka :) Z chęcią przeczytałabym!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny tytuł, ale nie wiem czy przeczytam tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dłuższego czasu chcę przeczytać "Czarne stopy", ale, o zgrozo, nie ma ich w bibliotece miejskiej ;/ Jestem niepocieszona, bo książka zapowiada się naprawdę ciekawie. :)

    Pozdrawiam, deep-into-the-forest.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio postanowiłem zabrać się za klasykę i myślę, że i tę ksiązkę muszę przeczytać, bo zapowiada się bardzo ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam 'Czarne Stopy'! ^^ Także jestem harcerką. :D 'Kamienie na szaniec' czytałam i naprawdę - rewelacja! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    nasziherbatkiswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przekonuje mnie ta książka. Nie przepadam za obozami harcerskimi, choć sporo osób mnie do nich przekonuje. Zresztą czytałam już podobną książkę, więc watpię, czy bym się przy niej dobrze bawiła.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja jednak chyba podziękuję... to nie za bardzo moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń

Lokalizacja komentarzy tymczasowa - naprawiam problemy!
Dziękuję za każdy komentarz. Każda opinia jest dla mnie ważna.
Krytyka? Tylko uzasadniona! :)