Tytuł: Isola
Autor: Isabel Abedi
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Kategoria: literatura młodzieżowa
Ocena: ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ✰ ✰
"Dwanaścioro młodych ludzi. Bezludna wyspa. Trzy rzeczy, które mogą na nią zabrać. I niezliczone kamery, które ich obserwują..."
Kiedy nie miałam co czytać - dodam, że właściwie to mnóstwo książek czeka na półce... - poszłam z koleżanką do biblioteki, a ta poleciła mi tę oto pozycję. Nie słyszałam nawet o samym tytule, ale opis zabrzmiał naprawdę przekonująco, ciekawie i oryginalnie. Czy w rzeczywistości pozycja ta okazała się być ciekawa i oryginalna, czy może wręcz przeciwnie?
Przed chwilą się dowiedziałam, że Isabel Abedi jest autorką lektur mojego dzieciństwa, czyli przezabawnej serii o Loli!
Vera to jedna z dwunastu uczestników nowego, dość kontrowersyjnego projektu znanego i cenionego reżysera Tempelhoffa. Młodzież mogła zabrać tylko trzy rzeczy na samotną wyspę, na której spędzi czas przed tysiącami kamer. Wkrótce jednak przekonują się, że poprzez przyłączenie się do takiej inicjatywy, stają się uczestnikami gry, morderczym pomyśle reżysera. "Zabawa" przemienia się w rzeczywistość...
Przez powieść dowiadujemy się o przeszłości oraz życiu na wyspie nie tylko Very, która jest główną bohaterką, lecz także i pozostałych jedenastu nastolatków. To, co się mi spodobało to to, że każdy z nich był inny i w dodatku nieschematyczny. Minusem jednak okazała się sama liczba - dwanaście to dla mnie zdecydowanie zbyt dużo, by zapamiętać każdej osoby wygląd, cechy charakteru, zainteresowania. W mojej wyobraźni powstały zaledwie ich zarysy.
Akcja nie jest zbyt żwawa, bo przez większość książki towarzyszą nam opisy codziennych czynności bohaterów na wyspie, co niekiedy może przynudzać. Dopiero w połowie pozycji czytelnik odkrywa, jak bardzo autorka bawiła się nim, okłamując go i wraz z postaciami, odkrywa całą prawdę o wyspie, o projekcie, uczestnikach i w końcu o samym Tempelhoff' ie. Za to pod koniec akcja przybiera niespodziewanie tempa, zaś ostatnie kartki niezwykle wzruszają, przypominając czytelnikowi najwspanialsze chwile lektury.
Tak, jak w każdej innej książce, i w tej nie mogło zabraknąć wątku romantycznego. W końcu bez niego nie byłoby ciekawie przez około miesiąc spędzony na samotnej wyspie i około trzystu stronach, prawda? Jednym, choć "pierwszymi" byłoby trafniejszym słowem, jest uczucie pomiędzy Darling a... a kim? Właściwie to każdym! Była to jedyna postać, za którą nie przepadałam, jednak uważam, że zawsze w takiej grupie i taki rodzynek się znajdzie. Następnym, znacznie bardziej wysuniętym na pierwszy plan, jest zakochanie się Very w Solo. Do tego drugiego mam mieszane uczucia, bo pełni on kluczową rolę w powieści, ale jednak nie wywarł na mnie żadnego wrażenia, emocji, pewnego rodzaju zazdrości, czyli uczuć towarzyszących mi przy lekturze o miłościach bohaterów z innych pozycji.
Gra, w której miała uczestniczyć ta dwunastka, okazała się być świetnym, oryginalnym pomysłem zarówno na książkę, jak i film. Czy autorce, a także reżyserowi Tempelhoff' owi taka kombinacja się udała? Isabel Abedi z pewnością napisała ciekawą pozycję, łączącą miłość i żarty z dramatycznymi scenami, zagadkami, tajemniczą przeszłością bohaterów... Zaś na drugą część pytania mam nadzieję, że wkrótce odpowiecie sobie sami.
Vera to jedna z dwunastu uczestników nowego, dość kontrowersyjnego projektu znanego i cenionego reżysera Tempelhoffa. Młodzież mogła zabrać tylko trzy rzeczy na samotną wyspę, na której spędzi czas przed tysiącami kamer. Wkrótce jednak przekonują się, że poprzez przyłączenie się do takiej inicjatywy, stają się uczestnikami gry, morderczym pomyśle reżysera. "Zabawa" przemienia się w rzeczywistość...
Przez powieść dowiadujemy się o przeszłości oraz życiu na wyspie nie tylko Very, która jest główną bohaterką, lecz także i pozostałych jedenastu nastolatków. To, co się mi spodobało to to, że każdy z nich był inny i w dodatku nieschematyczny. Minusem jednak okazała się sama liczba - dwanaście to dla mnie zdecydowanie zbyt dużo, by zapamiętać każdej osoby wygląd, cechy charakteru, zainteresowania. W mojej wyobraźni powstały zaledwie ich zarysy.
Akcja nie jest zbyt żwawa, bo przez większość książki towarzyszą nam opisy codziennych czynności bohaterów na wyspie, co niekiedy może przynudzać. Dopiero w połowie pozycji czytelnik odkrywa, jak bardzo autorka bawiła się nim, okłamując go i wraz z postaciami, odkrywa całą prawdę o wyspie, o projekcie, uczestnikach i w końcu o samym Tempelhoff' ie. Za to pod koniec akcja przybiera niespodziewanie tempa, zaś ostatnie kartki niezwykle wzruszają, przypominając czytelnikowi najwspanialsze chwile lektury.
Tak, jak w każdej innej książce, i w tej nie mogło zabraknąć wątku romantycznego. W końcu bez niego nie byłoby ciekawie przez około miesiąc spędzony na samotnej wyspie i około trzystu stronach, prawda? Jednym, choć "pierwszymi" byłoby trafniejszym słowem, jest uczucie pomiędzy Darling a... a kim? Właściwie to każdym! Była to jedyna postać, za którą nie przepadałam, jednak uważam, że zawsze w takiej grupie i taki rodzynek się znajdzie. Następnym, znacznie bardziej wysuniętym na pierwszy plan, jest zakochanie się Very w Solo. Do tego drugiego mam mieszane uczucia, bo pełni on kluczową rolę w powieści, ale jednak nie wywarł na mnie żadnego wrażenia, emocji, pewnego rodzaju zazdrości, czyli uczuć towarzyszących mi przy lekturze o miłościach bohaterów z innych pozycji.
Gra, w której miała uczestniczyć ta dwunastka, okazała się być świetnym, oryginalnym pomysłem zarówno na książkę, jak i film. Czy autorce, a także reżyserowi Tempelhoff' owi taka kombinacja się udała? Isabel Abedi z pewnością napisała ciekawą pozycję, łączącą miłość i żarty z dramatycznymi scenami, zagadkami, tajemniczą przeszłością bohaterów... Zaś na drugą część pytania mam nadzieję, że wkrótce odpowiecie sobie sami.
A czy Ty zgodziłbyś/-abyś się na udział w takim przedsięwzięciu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Lokalizacja komentarzy tymczasowa - naprawiam problemy!
Dziękuję za każdy komentarz. Każda opinia jest dla mnie ważna.
Krytyka? Tylko uzasadniona! :)