wtorek, 11 marca 2014

Alan Bradley "Zatrute ciasteczko"


Tytuł: "Zatrute ciasteczko"
Tom: "Flawia de Luce" - cz.I
Autor: Alan Bradley
Wydawnictwo: Vesper



"Obejrzałam się, by sprawdzić, co mnie przeraziło i zaraz to zauważyłam: było to coś białego, co wystawało z ogórków. Przez króciutką chwilkę jakaś część mnie chciała rozpaczliwie uwierzyć, że tym, co podstawiło mi nogę, były małe grabki: podstępne dziecięce narzędzie ogrodnicze z białymi, zakrzywionymi ząbkami. Ale gdy odzyskałam zmysły, nie mogłam nie wierzyć ich świadectwu: potknęłam się o dłoń. Dłoń połączoną z ramieniem, które znikało, wijąc się jak wąż, na grządce ogórków. [...] Byłam zbyt wstrząśnięta, żeby się poruszyć. Ciało w ogórkach wzięło drżący oddech... a potem - puszczając nosem bąbelki - wydyszało pojedyncza słowo, powoli i jakby ze smutkiem, prosto w moją twarz.
- Vale - powiedziało."







Nie zdarza mi się często brać za kryminał. A jednak zrobiłam to - poszłam do biblioteki i wyszłam z niej, trzymając w ręku coś, czego zazwyczaj bym nie przeczytała. Pomyślałam, że trzeba próbować nowych gatunków literackich, a nie ciągle zaczytywać w fantasy, pora wrócić do bardziej rzeczywistego świata niż ten tam przedstawiany.

Flawia de Luce to jedenastoletnia dziewczyna. Pewnego ranka... na grządkach przy domu znajduje... martwą osobę! Oczywiście, powiadomiła policję. Jednak wszczęła też własne śledztwo.  Nikt nie wiedział kto to był, poza osobami, które nie chciały udzielić tej informacji. Nikt właściwie także nie wiedział, jak została ona zabita, gdyż ślady po zbrodni były niewidoczne. Czy uda się rozwiązać zagadkę tak młodej osobie? I czy w ogóle uda się to komukolwiek rozwikłać?

Dziewczynka mimo swego wieku próbowała rozwiązać zagadkę, z którą nawet policjanci nie mogli się uporać. Jednak czy to nie jest dziwne, że jedenastoletnia nastolatka, zamiast przerazić się widoku trupa, tylko nim się zaciekawiła, że poprowadziła własne badania w stronę odnalezienia zagadki otaczającej martwego? Ciekawość to ponoć pierwszy krok do piekła i z pewnością Flawia jest ciekawą osobą, bardzo dociekliwą i szybko wiążącą ze sobą fakty. Miłością Flawii jest chemia, posiadała na ten temat mnóstwo informacji. Aż za dużo... jak na jedenastolatkę, na tyle dużo, że aż trudno mi uwierzyć w to, że taka osoba może istnieć. Poza tym jej wiedza dotyczące innych dziedzin nauki również przekraczały normę - cytaty ze słynnych dzieł, zanudzanie czytelnika o rodzie, z którego się pochodzi oraz o historii, mnóstwo nazwisk i imion, wiele odnośników kulturowych...
Zdarzało się jej też wiązać fakty z... niczego! Spostrzegała więcej niż każdy inny i domyślała się niektórych informacji bezpodstawnie poniekąd. Bądźmy szczerzy, gdyby nie to, nie odkryłaby tajemnicy, a... a książka nie miałaby sensu. Nienawidzę gdy lekturą prowadzi przypadek, a nie rozsądek.
Autor zbyt przesadnie obmyślił  postać Flawii. Chcąc ukazać ją jako mądrą dziewczynę, pokazał, jak bardzo świat przedstawiony w książce, różni się od rzeczywistego - różnica polega na tym, że tam wszystko może się zdarzyć, a tu raczej już nie.

Akcja dzieje się w XX wieku w angielskiej wiosce Bishop's Lacey. Język był lekko stylizowany - nie wymagam zresztą zbyt wiele, bo nie zmienił się on na przestrzeni jednego wieku.

Alan Bradley próbował stworzyć pełen mroku, straszny klimat. Zauważyłam jego próby, ale gdy nadarzyła mu się szansa opisu miejsca, autor znów przesadzał. Używał zwrotów typu "krwawa ciemność" wszędzie gdzie wciśnięcie tego wyrażenia było możliwe, byle wzbudzić strach - to nie jest dobre rozwiązanie budowy atmosfery, tym bardziej, że lęku u mnie to nie wywołało. Na próżno więc poszły marne opisy, a przecież atmosfera to główny składnik dobrej książki!

Gdyby założyć, że "Zatrute ciasteczko" jest kierowane do młodzieży, wówczas książka dla takiego czytelnika wydałaby się być nudną. Tak jak wspominałam, "Zatrute ciasteczko" bywało (a raczej było) niezbyt interesujące! Już na pierwszych stronach lektury znalazłam rozległy tekst o tym, jak laboratorium chemiczne znalazło się "w rękach" Flawii. A to tylko tego epilog, gdyż z kolejnymi stronicami wcale nie jest lepiej. Gdyby jednak głównymi odbiorcami tekstu byliby starsze osoby, tym zaś fabuła wydałaby się być oklepaną i przewidywalną.

Książka nie przypadła mi do gustu, mówiąc szczerze.  Dziwi mnie to, że "Zatrute ciasteczko" cieszy się pozytywnymi opiniami... jednak to jest moja ocena, więc jak się dowiedziałam, wiele osób uważa inaczej niż ja. Podsumowując, jeśli ktoś liczy na dobry kryminał, polecam zabrać się za klasyczną Agathę Christie, a "Zatrute ciasteczko" sobie darować.

✰  ✰  ✰  ✰ 

Jeśli czytaliście "Zatrute ciasteczko", jestem ciekawa Waszego zdania!

~ Marta
_______________
Wyzwania
Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu: 154,9cm - 2,4cm = 152,5cm

25 komentarzy:

  1. Ja nie czytałam, ale po Twojej recenzji chyba zrezygnuję, bo ta książka wydaje mi się taka nierealna i mocno przesadzona. Wolę czytać ciekawsze powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo urokliwy blog <3 :*
    Recenzja bardzo ciekawa, nie czytałam jeszcze tej pozycji, i nie wiem jaka ona może byc w moim odczuciu :)
    Pozdrawiam Natalia Z :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze mówiąc po opisie może bym po nią sięgnęła, ale po Twojej recenzji chyba raczej daruję sobie tę pozycję :)

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy o książce nie słyszałam i raczej po nią nie sięgnę :)

    Proszę, nie zamieszczaj u nas w komentarzach linku do swojego bloga - takie wypowiedzi są u nas usuwane. Możemy rozpocząć współpracę blogową, jeśli jesteś zainteresowana to napisz na nasz mail po szczegóły (my.books.1220@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opis sam w sobie jest ciekawy, tylko Twoja opinia niezbyt zachęca :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety nie czytałam i nie słyszałam, choć kryminał jest u mnie numerem 1 ;) okładka fajna i tytuł zabawny :) 11latka bawiąca się w detektywa? hmmm ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka piękna okładka i takie niedopracowane wnętrze? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie też często dziwią wysokie oceny, podczas gdy książki mi się nie podobają... Ale czasami jest odwrotnie. Ocena niska, a książka świetna. Gust... Ale po tę książkę raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez długi czas ignorowałem tę powieść a potem zorientowałem się, że to coś dla mnie, jednak do dziś nie sięgnąłem po "Zatrute ciasteczko". Twoja recenzja jednak zupełnie mnie nie zniechęciła, jestem w stanie zaakceptować niezwykłość głównej bohaterki, w końcu gdyby nie to, to po co by o niej pisać? ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że się na niej zawiodłaś. Co prawda nie słyszałam o książce, ale teraz już wiem, by ją omija z daleka.

    www.nieidentyczne-polki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też o niej nie słyszałam. Smutne jest to, że sięgamy po coś co niby ma być takie rewelacyjne, a potem okazuje się że klapa na całej linii...!! Oby kolejna przeczytana była lepsza;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej książce, ale w takim razie nie będę czytać. za to bardzo dobra recenzja :)

    Jestem po raz pierwszy, ale będę odwiedzać i obserwować!
    Pozdrawiam,
    W.

    www.dokultury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze polecam wszystkie te lektury, zwłaszcza Księgę z San MIchele, bo to uniwersalna lektura, która nie traci na aktualności, nie jest to książka modna w tym roku, a za rok zapomniana, tylko dzieło, do którego można wiele wiele razy wracać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Raczej mnie nie ciągnie do tej książki. Już po opisie wydawało mi się, że to nie dla mnie, a ta super extra mądra jedenastolatka przeważyła sprawę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzolubię kryminały, ale uważam ze ten ... to nie jest to czego bym oczekiwała. Bardziej bajeczka dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam okazji przeczytać tej książki, lecz może jeszcze mi się uda to zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że książka taka słaba.. Raczej jej nie przeczytam..

    OdpowiedzUsuń
  18. Kryminał dobry przeczytam, ale nie z 11-letnią dziewczynką w roli głównej, która w dodatku interesuje się trupami. Moja młodsza siostra ma bzika na punkcie imienia "Flawia", więc może jej polecę tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  19. Koncepcja była, moim zdaniem beznadziejna, jak takie małe dziecko może się interesować trupami? Dla mnie nie pojęte :D
    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie:
    http://kamilczytaksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. pomysł zrobienia z jedenastolatki detektywa wydaje mi się chory. Trup, jakkolwiek by go nie opisywać, to martwe ludzkie ciało! Dzieci i zwłoki to zdecydowanie złe połączenie - napewno tego nie przeczytam. Dziewczyny - blog jest fajny, a szablon, hmm lubię takie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo chciałabym przeczytać książki z tej serii, bo same pozytywne recenzje czytałam. A okładki są cudowne...

    OdpowiedzUsuń
  22. Nigdy nie słyszałam o tej książce, jednak po Twojej recenzji chyba po nią nie sięgnę. Przyznaję okładka jest świetna, ale przecież książki nie ocenia się po okładce. ;)

    marcelinaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie słyszałam o niej ale na pewno przeczytam
    Zapraszam serdecznie do mnie http://black-world-of-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Lokalizacja komentarzy tymczasowa - naprawiam problemy!
Dziękuję za każdy komentarz. Każda opinia jest dla mnie ważna.
Krytyka? Tylko uzasadniona! :)