Autor: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Kategoria: fantastyka, romans
Ocena: ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ★ ✰
"Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli
ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z
ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada
jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu
Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w
poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów..."
Znowu za sprawą namów, przeczytałam książkę. Tym razem jednak zrobiłam to z czystą przyjemnością, gdyż takie właśnie uczucie towarzyszyło mi przy lekturze.
Przyszłość. Świat opanowały dusze, wszczepione w ludzkie ciała. Niewielu ludzi pozostało niezasiedlonych. Paroma z ostatnich jest Melanie, w której umieszczono Wagabundę. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała i odszukuje informacji o jej najbliższych. Po pewnym czasie umysł Melanie sam podsuwa wspomnienia z poprzedniego życia. Dotyczą one przede wszystkim Jareda, który powinien być jej wrogiem oraz innych rebeliantów. Wkrótce potem Wagabunda odczuwa tęsknotę za nimi i odmawia posłuszeństwa reszcie dusz. Postanawia wybrać się w poszukiwania, pragnie ich odnaleźć. Podczas podróży Melanie i Wagabunda stają się sojuszniczkami. W końcu wybrały się w wędrówkę za osobami, które obie kochają.
Znowu za sprawą namów, przeczytałam książkę. Tym razem jednak zrobiłam to z czystą przyjemnością, gdyż takie właśnie uczucie towarzyszyło mi przy lekturze.
Przyszłość. Świat opanowały dusze, wszczepione w ludzkie ciała. Niewielu ludzi pozostało niezasiedlonych. Paroma z ostatnich jest Melanie, w której umieszczono Wagabundę. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała i odszukuje informacji o jej najbliższych. Po pewnym czasie umysł Melanie sam podsuwa wspomnienia z poprzedniego życia. Dotyczą one przede wszystkim Jareda, który powinien być jej wrogiem oraz innych rebeliantów. Wkrótce potem Wagabunda odczuwa tęsknotę za nimi i odmawia posłuszeństwa reszcie dusz. Postanawia wybrać się w poszukiwania, pragnie ich odnaleźć. Podczas podróży Melanie i Wagabunda stają się sojuszniczkami. W końcu wybrały się w wędrówkę za osobami, które obie kochają.
Ludzie przedstawieni się jako straszne istoty. W ich gazetach można przeczytać o kolejnych zdradach, morderstwach i innych okropieństwach. Nic dziwnego... "jesteśmy tylko ludźmi".
Dlatego też w ich ciała wszczepiono dusze. Nie potrafią one kłamać, zabijać i robić niczego, co zaszkodziłoby innej istocie. Brzydzą się takimi uczuciami jak gniew, złość, nienawiść, wściekłość.
W przypadku Wagabundy było jednak trochę inaczej. Melanie nie umarła, choć powinna. Po wszczepieniu, w jednym ciele żyły dwie istoty. Z pewnością było to dla nich trudne. Wagabunda była intruzem w czyimś ciele. Przez to niejednokrotnie doszło do kłótni pomiędzy dwoma kobietami, mimo natury dusz.
Dlatego też w ich ciała wszczepiono dusze. Nie potrafią one kłamać, zabijać i robić niczego, co zaszkodziłoby innej istocie. Brzydzą się takimi uczuciami jak gniew, złość, nienawiść, wściekłość.
W przypadku Wagabundy było jednak trochę inaczej. Melanie nie umarła, choć powinna. Po wszczepieniu, w jednym ciele żyły dwie istoty. Z pewnością było to dla nich trudne. Wagabunda była intruzem w czyimś ciele. Przez to niejednokrotnie doszło do kłótni pomiędzy dwoma kobietami, mimo natury dusz.
Tematyka książki jest trudna, choć także oryginalna. Wiele razy musiałam się zastanowić na światem przedstawionym. Z początku wydawał się być dla mnie czarną magią. Jednakże treść lektury zmusza do refleksji dotyczących naszego postępowania, rozróżniania dobra od zła, przyszłości, miłości. Nie zabrakło tu przemyśleń głównych bohaterów w sprawie tych kwestii. Refleksje Wagabundy nie można porównać do głupiutkich, dziecinnych, banalnych rozważań Belli. Te były dojrzałe i rzeczywiście, miały kwintesencję.
"Intruz" pokazał mi inną stronę świata, mimo, że akcja jest w przyszłości, moje pytania i myśli dotyczyły teraźniejszości. Uświadomiłam sobie, jak ważne jest poprawne zachowanie, że powinnam pełnić dobre uczynki i pamiętać, że nie jestem sama, dążyć do idealizmu, który prezentowały dusze.
Książka została napisana prostym językiem, krótkimi zdaniami, co nadało dynamiczności. Jakość treści może i mnie zaskoczyła, jednak lekturę przeczytałam jednym tchem. Spodobały mi się dialogi, które Stephenie Meyer wystylizowała na na przykład gwarę ludową. Zachwyciły mnie również kłótnie Wagabundy oraz Melanie. Było to coś odmiennego od zwykłych rozmów. Dwie osoby w jednym ciele, porozumiewające się ze sobą, słyszące siebie prawie przez cały czas... Coś niespotykanego, interesującego. Szkoda tylko, że wypowiedzi bohaterów nie zostały od siebie oddzielone. Trudno było zrozumieć, kto, co aktualnie mówi.
Nie jestem fanką scen romantycznych. Ich tu również nie zabrakło. Właściwie to cała książka opowiada o potędze miłości. Jednak przedstawiona w "Intruzie" adoracja nie jest jak w większości przypadkach przesłodzona. Właściwie było wręcz przeciwnie. Uczucie to zostało pokazane z drugiej strony. Autorka uświadamia czytelnika, że wiąże się ona oprócz z rozkoszą, namiętnością, pocałunkami, z walką o nią, ze zmartwieniami, łzami, że trzeba ją pielęgnować i wzmacniać. Tak jest i w realiach. Całe szczęście, zresztą, że poza takimi wątkami, występowały i takie, w których wstrzymywałam oddech. Niestety, ale zadziwiającą i nieprzewidywalną fabułę popsuły nazwy rozdziałów. Niektóre z nich zdradziły mi zbliżające się wydarzenia.
"Intruz" pokazał mi inną stronę świata, mimo, że akcja jest w przyszłości, moje pytania i myśli dotyczyły teraźniejszości. Uświadomiłam sobie, jak ważne jest poprawne zachowanie, że powinnam pełnić dobre uczynki i pamiętać, że nie jestem sama, dążyć do idealizmu, który prezentowały dusze.
Książka została napisana prostym językiem, krótkimi zdaniami, co nadało dynamiczności. Jakość treści może i mnie zaskoczyła, jednak lekturę przeczytałam jednym tchem. Spodobały mi się dialogi, które Stephenie Meyer wystylizowała na na przykład gwarę ludową. Zachwyciły mnie również kłótnie Wagabundy oraz Melanie. Było to coś odmiennego od zwykłych rozmów. Dwie osoby w jednym ciele, porozumiewające się ze sobą, słyszące siebie prawie przez cały czas... Coś niespotykanego, interesującego. Szkoda tylko, że wypowiedzi bohaterów nie zostały od siebie oddzielone. Trudno było zrozumieć, kto, co aktualnie mówi.
Nie jestem fanką scen romantycznych. Ich tu również nie zabrakło. Właściwie to cała książka opowiada o potędze miłości. Jednak przedstawiona w "Intruzie" adoracja nie jest jak w większości przypadkach przesłodzona. Właściwie było wręcz przeciwnie. Uczucie to zostało pokazane z drugiej strony. Autorka uświadamia czytelnika, że wiąże się ona oprócz z rozkoszą, namiętnością, pocałunkami, z walką o nią, ze zmartwieniami, łzami, że trzeba ją pielęgnować i wzmacniać. Tak jest i w realiach. Całe szczęście, zresztą, że poza takimi wątkami, występowały i takie, w których wstrzymywałam oddech. Niestety, ale zadziwiającą i nieprzewidywalną fabułę popsuły nazwy rozdziałów. Niektóre z nich zdradziły mi zbliżające się wydarzenia.
Zgadzam się z opinią większości, iż "Intruz" to naprawdę dobra książka. Oryginalny pomysł, a także ciekawe jego wykorzystanie, intrygująca fabuła, trzymająca w napięciu. Mimo pewnych niewielkich potknięć, jestem pewna, że tę pozycję mogę zachwalić i śmiało polecić. Książce przydzielam dziewięć gwiazdek. "Intruz" to udana mieszanka science-fiction i paranormal-romance.
A co Ty sądzisz o tej książce? Z chęcią poznam Wasze opinie również na temat pozostałych książek autorstwa Stephenie Meyer.
Książka bardzo mi się podobała, Meyer niesamowicie mnie zaskoczyła - samym pomysłem na fabułę, jak i wykonaniem. Film natomiast to jedna z najsłabszych ekranizacji, jakie miałam okazję widzieć.
OdpowiedzUsuńZgadzam się... No, ale jak mieliby zrobić z tej książki dobry film jeżeli cała akcja jest widziana oczyma Wandy? Ona opisuję wszystko co czuję to poszczególnych bohaterów, a tego nie da się zekranizacować. Film mnie totalnie zawiódł.
UsuńJa jakoś nie mogę się zdobyć na przeczytanie którejkolwiek z książek Stephenie Meyer. Oczywiście obejrzałam całą sagę "Zmierzch", "Intruza" także i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że filmy były do bani. Historia drętwa, sztuczna i głupia, główne bohaterki jeszcze bardziej. A co się tyczy książek? Nie będę oceniać, bo nie wiem ^^ Może kiedyś jednak się przełamię i przeczytam "Intruza", widzę, że Tobie akurat się podobał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Mi "Intruz" zdecydowanie bardziej podobał się od "Zmierzchu". Saga Meyer jakoś mnie nie do końca przekonuje.
OdpowiedzUsuńOglądałam film, a i na książkę mam ogromną ochotę od jakiegoś czasu! :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się intruz, pozytywnie mnie zaskoczył i będę miło go wspominać Film był zdecydowanie słabszy.
OdpowiedzUsuńO ile "Zmierzch" jest zabawnie wręcz głupawy, o tyle "Intruz" bardzo mi się podobał. Choć nie jestem pewna, czy dusze nie potrafiły zabijać. Znaczy, nie lubiły. Ale jak co do czego, nieźle im szło ; )
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Przepiękna historia, praktycznie wszystko mi się w niej podobało. Wątek sci fi jest tu równie dobry jak i wątek romantyczny :D
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu ,,Intruza'' i muszę przyznać, że mnie także zachwycił. Rewelacyjna historia. Teraz zamierzam obejrzeć ekranizacje. Mam nadzieję, że również zrobi na mnie pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał, chociaż zdarzały się momenty nudy.
OdpowiedzUsuń,,Intruza,, nie czytałam, ale sagę ,,Zmierzch,, tak i nie byłam zachwycona. Już wolałam obejrzeć film.
OdpowiedzUsuńMi ''Intruz'' nie przypadł do gustu :/
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Uwielbiam "Intruza"! Jedna z moich ulubionych historii :)
OdpowiedzUsuńJa tam całą sagę Zmierzch wspominam dobrze, pomimo tego, że spotkała się z dużą falą krytyki. Na pewno przeczytam także tak zachwalanego "Intruza", bo film przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńCzytałam Intruza jeszcze zanim stał się popularny dzięki ekranizacji i wspominam go bardzo dobrze. Masz rację, dzięki krótkim zdaniom szybko się go czyta, pomysł na fabułę był naprawdę przekonujący i skłaniający do refleksji. Przyjemna, choć nieskomplikowana lektura.
OdpowiedzUsuńOglądałam film a książkę mam w planach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Czytałam ,,Intruza" przed ekranizacją i bardzo mi się podobał. Choć na początku trochę się bałam czytać tę książkę- ,,Zmierzch" w ogóle mi się nie podobał, ale książka mile mnie zaskoczyła.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Intruza" przeprosiłam panią Meyer za to co o niej myślałam po przeczytaniu "Zmierzchu" :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://mobscene69.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńOsobiście robiłam dwa podejścia do książki. Pierwsze było totalną porażką, wytrzymałam tylko do wyprawy w kierunku pustyni, ale kilka dni przed premierą filmu dałam się namówić koleżance i Intruza przeczytałam w całości.
OdpowiedzUsuńNie żałuję. Dostałam piękną, wciągającą historię miłosną.. bo nie ma co ukrywać miłość to chyba główny wątek... i szkoda, że nie ma dalszych części ;p
Ponoć mają być! Tylko trzeba poczekać... :)
UsuńJuż chyba na każdym blogu recenzja tej książki jest pozytywna. Muszę ją przeczytać ! <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie "Intruz" jest 100 razy lepszy od sagi Zmierzch. I co ciekawe książek nie znoszę, lecz film jako-tako ujdzie... ;) Jestem ciekawa dalszej części Intruza (bądź co bądź boję się, że pani Meyer może zniszczyć tą świetną książkę...) i mam nadzieję, że utrzyma poziom pierwszej części... ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Intruza"! Podobał mi się dużo bardziej niż "Zmierzch", choć tego się nie spodziewałam. Świetna książka, do której jeszcze nieraz wrócę :)
OdpowiedzUsuńpodobała mi się, w sumie bardziej niż inna saga tej autorki. Choć film już mnie tak nie urzekł
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki, ale słyszałam o niej bardzo dużo dobrych opinii :)
OdpowiedzUsuńChyba mnie przekonałaś żeby ją przeczytać :)
Czytałam. Uważam, że jest lepsza od Zmierzchu. Ale to moje subiektywne zdanie.
OdpowiedzUsuńO "Intruzie" słyszałam już dawno, jednak cały szum wokół "Zmierzchu" sprawił, że nie przeczytałam tej książki, a wręcz omijałam ją. Dzięki Twojej recenzji, przypomniałam sobie o "Intruzie" i zrozumiałam, że nie warto było zwlekać. Być może już niedługo ją przeczytam, jeśli wpadnie mi w ręce. ;)
OdpowiedzUsuńmarcelinaczyta.blogspot.com
Po lekturze "Zmierzchu" nie bardzo chciałam czytać kolejne "dzieła" pani Meyer, ale skoro piszesz, że "Intruz" jest całkiem do rzeczy, może spróbuję:)
OdpowiedzUsuńMoze sie skusze :)
OdpowiedzUsuńMartwi mnie czas w jakim czekamy na recenzje. Dlugo.
No, rzeczywiście trochę za długo zwlekałam. Ale przepraszam, że tak powiem, jednak czytam dla siebie, a nie dla bloga. Gdy więc nie mam czasu, książka mi się dłuży czy coś w tym rodzaju, wiadomo, że na lekturę poświęcę więcej czasu. W tym akurat przypadku go zabrakło - czasu.
UsuńBloga prowadziły dwie dziewczyny. Nastka odeszła. Prowadzę nabór i wszystko muszę sama ogarnąć.
Skuś się, bo warto! :)
I dziękuję za komentarz, bo wiem chociaż, że ktoś moich postów wyczekuje.
ciekawa recenzja :)))
OdpowiedzUsuńFajna. Może ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i jest niesamowita...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://black-world-of-book.blogspot.com/ .. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą książkę :) jest całkiem inna od "zmierzchu" :)
OdpowiedzUsuńZzgadzam się z tobą, że "Intruz" ma w sobie coś wyjątkowego, coś co zmusza czytelnika do myślenia. Poza tym bardzo ciekawy pomysł na książkę. "Zmierzchu" nie mam na razie ochoty czytać, bo mogłabym sobie zepsuć opinię o P. Meyer. :P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana bo Liebster Blog Award.
OdpowiedzUsuńWszystko znajdziesz na tym blogu http://black-world-of-book.blogspot.com/
Zapraszam do zabawy :D
Aż wstyd to przyznać, ale książkę kupiłam dobre... pięć lat temu i do tej pory jej nie przeczytałam. Muszę szybko to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńTak czytam wszystkie te pozytywne opinie i wstyd mi :(...chyba się nie skuszę na fantastykę - jeszcze nie teraz :)
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych książek jakie czytałam ;) Czytałam niedługo po skończeniu serii Zmierzch i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, tym co autorka Nam zaserwowała ;) Ta książka zdecydowanie zasługuje na uwagę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Czytałam i "Sagę Zmierzch", i "Intruza". Mojej koleżance ani jedno, ani drugie nie przypadło do gustu, ale dla mnie "Intruz" okazał się miłym zaskoczeniem. Faktycznie pomysł niezwykle oryginalny. Nie spotkałam się chyba dotąd z takim podejściem do kosmitów ;) A co do filmu - totalne dno. Reżyser postanowił zrobić z tego kino akcji i można z łatwością domyśleć się efektów :\
OdpowiedzUsuńIntruz mi się podobał, bo był ciekawie wymyślon. Nawet mój 30-letni kolega z ciekawości przeczytał i stwierdzil, że jest w szoku, ze go tak wciagnela taka ksiazka.
OdpowiedzUsuńCzytałam i też mi się podobała
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to super książka :) Uważam, że jest lepsza od całej sagi Zmierzch. Jest niepowtarzalna i ciągle trzyma w napięciu :) Przeczytałam ją już dwa razy i myślę że jeszcze kiedyś do niej wrócę z wielką chęcią! :) Pozdrawiam! / flourose.blogspot.com
OdpowiedzUsuń